Megi |
Wysłany: Czw 20:30, 24 Maj 2007 Temat postu: "IDEALNY KOCHANEK" |
|
"W życiu każdej kobiety przychodzi ten szczęśliwy moment, gdy na swojej drodze spotyka prawdziwego mężczyznę. Niestety szczęście nie trwa wiecznie, ponieważ w końcu trzeba dać się przerżnąć.
Jako że wiele kobiet ten moment ma przed sobą, pozwólcie, że Kominek opowie wam, jak wygląda seks z "idealnym mężczyzną-kochankiem".
Idealny kochanek rozpoczyna przygotowania do seksownego wieczoru już rankiem.
Najpierw obdzwania wszystkich kumpli dumnie informując, że dziś "zaliczy fajną dupę".
Następnie przegląda strony internetowe, odgrzebuje stare poradniki ucząc się z nich, jak doprowadzić partnerkę do orgazmu w ciągu pięciu minut. Jednym palcem.
Wieczorem zakłada czyste skarpetki, stare wrzucając pod łóżko, pędzi do łazienki i szybkim "niochem" obwąchuje pachy.
Nie śmierdzą?
No to dobrze. Wystarczy psiknąć adidaskiem i po sprawie. Szkoda czasu na kąpiel.
Przed lustrem robi głupie miny, pół godziny goli się tak, zeby mieć mordę gładką jak u niemowlaka, bowiem w poradnikach napisali, że kobiety nie lubią, jak ich coś drapie przy minecie.
Tuż przed wyjściem z domu odlewa się nie podnosząc deski i cichutko nuci jakąś niezrozumiałą melodię.
Po oddaniu płynu niezdarnie zakłada majtki, wciska w nie podkoszulek, spłukuje kibel i wychodzi. Po sikaniu nie myje rąk. Po co? Wystarczy wytrzeć w spodnie.
Wizytę u kobiety rozpoczyna od:
szerokiego uśmiechu (bez względu na stan uzębienia)
pocałowania w rękę (koniecznie z odgłosem cmoknięcia),
kilku komplementów (ślicznie dziś wyglądasz...)
wystawienia przed upudrowany nos ukochanej r11; butelki taniego wina marki wino (Made in Poland).
Następuje dwu-trzygodzinna ściema, podczas której idealny mężczyzna-kochanek opowiada cały swój życiorys, co dziesięć minut wspomina o zarobkach, znienawidzonym wyścigu szczurów i politykach-złodziejach, którzy okradają kraj. Jest oczytany, co udowadnia znając "Kod Leonarda da Vinci", a także inteligentny, bowiem wysuwa hipotezę, jakoby Dan Brown wszystko zmyślił. Nie argumentuje tego, ponieważ zauroczona jego intelektem kobieta wcale nie potrzebuje wykładu na temat dziewictwa Marysi. I dobrze, mogłaby się rozczarować stanem wiedzy przyszłego kochanka.
Mija pierwsza godzina, druga godzina. Jego komórka ma ustawione automatyczne dzwonienie co piętnaście minut. Odbiera te telefony i krótkimi stanowczymi słowami wykrzykuje "sprzedawaj!sprzedawaj wszystkie akcje!", albo "nie mogę z tobą rozmawiać, bo mam ważne spotkanie".
Gdy kończą się tematy, zaczyna opowiadać o swoich byłych kobietach. Dziwnym trafem dotychczas zadawał się z samymi szmatami, idiotkami, niewiernymi sukami, a on to sam już nie wie, czy jest w stanie jeszcze zaufać jakiejkolwiek kobiecie. Tyle razy został skrzywdzony... Wsłuchana w jego opowieści panienka, udaje zainteresowanie i żeby nie stracić wątku, co parę minut przytakuje, uśmiecha się, ale większość czasu poświęca na skubaniu etykietki z butelki wina.
Gdy alkohol zaczyna działać, mężczyzna odważnie opowiada o swoich seksualnych możliwościach.
Że niby może tak długo, że kobiety nigdy nie narzekały, a w ogóle to on jest "mistrzem patelni" i językiem potrafi zdziałać cuda.
Ten interesujący wieczór kończy się w łóżku.
Ona godzi się na seks mając nadzieję, że on jest lepszym kochankiem niż rozmówcą, a samo ruchanko nie będzie tak "pasjonujące" jak dysputy o jego karierze i osiągnięciach.
Gdy idealny kochanek ściąga majtki, jej oczom ukazuje się nieco ponad przeciętnej długości członek. Oczywiście we wzwodzie. Onieśmielona kobieta, za drobny zgrzyt uznaje fakt, iż penis ten osadzony jest na całkowicie wygolonym łonie i wygląda jak trąba słonia. Może tak jest modniej?
Równie mało istotnym szczegółem jest, że idealny kochanek wpierdala się jej do łóżka w skarpetkach. W końcu to pierwszy raz, mógł się zapomnieć...
Za to ze zdziwieniem odnotowuje fakt, że boski Apollo, przed zbliżeniem...gasi światło.
Idealny kochanek wie jak sprawić, by kobieta miała mokro w gaciach.
Seks rozpoczyna od namiętnego pocałunku, podczas którego wciska swój język aż do przełyku z trudem łapiącej oddech kobiety. Następnie jego ręka wędruje w okolice majtek i mocnymi, męskimi pociągnięciami przesuwa po jej cipce w górę i w dół. W górę i w dół, w górę i w dół...
Udając nieposkromionego lwa, głośno sapiąc cmoka kochankę po całym ciele, łapczywie zanurza usta w jej sutkach na przemian ciągnąc je i ssąc. Kątem oka spogląda na reakcje kobiety, która coś tam stara się postękiwać, ale więcej jest w tym udawania i samonakręcania niz rzeczywistego podniecenia.
Moment krytyczny zaczyna się, gdy jego język pierwszy raz dotyka cipki. Biedna kobieta z trudem powstrzymuje wybuch śmiechu i gilgotki, a następnie już tylko wzdycha ni to ze zniechęcenia ni to z podziwu dla umiejętności idealnego kochanka. On w tym czasie popierdala swoim języczkiem po łechtaczce, a szybkość z jaką to robi jest bliska prędkości światła. Prawą dłonią wpycha dwa palce w jej suchą pochwę, cichutko mrucząc przy tym i nie zwracając uwagi jak biedna kochanka z bólu przygryza wargi. Ani myśli obchodzić się z nią delikatniej...
Wkurwiona kobieta w końcu postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i udając maksymalne podniecenie wyrywa się spod obślinionej mordy faceta, chwyta za jego penisa i wkłada sobie do buzi.
Zaczyna się lodzik.
Pierwszy odruch wymiotny powoduje zapach fiuta. Idealny kochanek wie, że penisa nie należy myć przed stosunkiem. Wystarczy rano, albo poprzedniego dnia...
Drugiego odruchu wymiotnego dostaje w chwili, gdy podniecony do granic możliwości facet, chwyta ją za włosy i próbuje zmusić, by włożyła go głębiej.
Trzeci odruch wymiotny następuje, gdy dochodzi do wytrysku. Jamę ustną zaskoczonej kobiety wypełnia gęstawa, gorzkawa ciecz. Nie chcąc sprawić lubemu przykrości połyka to jednym haustem, dławiąc się i wycierając resztki z ust. Idealny kochanek ze zdziwieniem patrzy na reakcję kobiety.
Przecież miało jej smakować! Cały tydzień wpierdalał ananasy, bo w Bravo napisali, że tak trzeba. Spuścił się w gardło ukochanej pełen nadziei, że zamiast nasienia, wytryśnie mu jogurt z kawałkami owoców, gatunkowo lepszy od tych, które robi Jogobella.
Tak się jednak nie stało, ale on, niestrudzony jednym, marnym orgazmem, każe kobiecie rozkraczyć się na łóżku i na wpół sflaczałego fiuta wpycha jej w cipkę. Zaczyna się takie ruchanie że aż wióry lecą. Jebie i jebie.
Ona z początku podniecona, obejmuje męskie ciało dłońmi, szarpie za cudowny gąszcz włosów na jego plecach, poklepuje w tyłek krzycząc "mocniej, głębiej", a on niczym niezmordowany demon seksu rucha bezwiednie leżącą kobietę i myśli sobie "ja to potrafię dobrze rżnąć".
Mija minuta, dwie, dziesięć, pół godziny a tu końca nie widać. Jej cipa sucha niczym dowcipy o Chucku Norrisie wydaje z siebie nieprzyjemne pierdnięcia, ale jemu to nie przeszkadza.
Jebie i jebie i końca nie widać.
Ale koniec nadchodzi, dzięki Bogu! Posiniaczona , z wizją tygodniowych zakwasów, kobieta nieruchomo wbita w łóżko, czeka aż idealny kochanek obejmie ją i czule pocałuje.
On jednak wstaje i idzie do łazienki.
Tam przemywa fiuta trzymając go wyciągniętego nad kranem, po czym pochyla się nad kiblem i zaczyna odlewać. Zsapany, zziajany, pociera ręką spocone czoło i uśmiechając się pod nosem spogląda w lustro robiąc dumną minę najlepszego jebaki na świecie.
Na jeden krótki moment przytomnieje, marszczy czoło i w myślach zadaje sobie pytanie:
"Skoro było tak zajebiście, to dlaczego nie miała orgazmu?"
Wraca do pokoju, zapala papierosa i spoglądając na kobietę dochodzi do oczywistego wniosku: ona chyba jest oziębła." |
|